Zaburzenia emocjonalne: ich rozumienie i sposób leczenia z perspektywy TMCh, na przykładzie lęku
- rozmowa z Matthiasem Hunecke
Czym jest lęk wg tradycyjnej medycyny chińskiej?
Lęk to jedna z wielu emocji. Według TMCh emocja ta jest związana z Nerkami. Związek ten stanowi podstawę rozumienia lęku. Rozpatrując jakiekolwiek emocje z perspektywy TMCh, zawsze pozostajemy w obrębie prawa Pięciu Przemian , które stanowi podstawowy system porządkujący medycyny chińskiej. TMCh jest medycyną holistyczną, [czyli obejmującą całość istnienia człowieka]. Dzięki wypracowaniu tak wnikliwego systemu, jakim jest Pięć Przemian, możemy z niego korzystać podczas rozważań nad jakimkolwiek poszczególnym aspektem [istnienia]. W zależności od tego, co pragniemy dzięki niemu uporządkować, system ten przekładamy na różne płaszczyzny rozumienia. Tematem naszej rozmowy jest lęk, będziemy więc odnosić się do psychiczno-umysłowego potencjału człowieka.
Jeżeli lęk związany jest z ludzkim umysłem, to czy ma również jakiś związek z Sercem? Serce według TMCh jest siedzibą umysłu (Shen), a poza tym wraz z Nerkami stanowi warstwę Shao Yin .
Dokładnie tak. Shao Yin można porównać do centralnej osi, która reprezentuje stabilność naszego umysłu. W tym związku Nerki (element Wody) to substancja [materia], natomiast Serce (element Ognia) to Shen, który choć niewidzialny, zawarty jest w każdej materialnej cząstce. Te złożone koncepcje można obrazowo wyjaśnić odwołując się do podstawowej struktury, występującej w księdze I Cing , czyli trygramu. Znak trygramu jest często wykorzystywany jako symbol Potrójnego Ogrzewacza (San Jiao), czyli funkcjonalnej całości naszego organizmu, ale możemy go także użyć do objaśnienia relacji pomiędzy Nerkami a Sercem, jako symbol warstwy Shao Yin.
Trygram składa się z trzech linii. Górna linia to linia Niebios – reprezentuje Shen (Umysł, Serce) i stanowi jeden biegun. Drugim biegunem jest najniższa linia, która reprezentuje Ziemię (aspekt materialny, Nerki). Środkowa linia reprezentuje sferę Człowieka [sferę istnienia]. Widzimy tu więc symbol polaryzacji – można powiedzieć, że wszystko wydarza się i porusza pomiędzy tymi biegunami, „pomiędzy” Shao Yin. Dzięki istnieniu polaryzacji występuje swobodna gra formowania się substancji. Gra ta jest odpowiedzialna za stwarzanie różnic pomiędzy jednostkami, odpowiada za odmienność wyglądu zewnętrznego, za kształtowanie się i specjalizację poszczególnych narządów, komórek i zdolności. To dzięki polaryzacji zachodzą procesy rozwoju i różnicowania, w wyniku których nasze ciało zostaje wyposażone w niezliczoną ilość „czujników”, czyli wyspecjalizowanych komórek lub narządów, np. mierzących i regulujących temperaturę ciała, rozpoznających składniki odżywcze, albo – tak jak zaangażowane w obronę organizmu fagocyty i limfocyty – rozpoznających obce i potencjalnie szkodliwe cząstki. Dowody [na uzależnienie zapoczątkowania rozmaitych procesów od zaistnienia podstawowej, wywołującej je biegunowości,] można znaleźć także w zachodniej nauce, tak więc w rzeczywistości nie występuje tu żadna sprzeczność [pomiędzy TMC a medycyną zachodnią].
Co to jest pomieszanie umysłu, o którym wspominają niektóre chińskie traktaty medyczne?
Korzystając nadal z perspektywy Pięciu Elementów, możemy wyróżnić pięć podstawowych rodzajów zaburzeń umysłu, które prowadzą do jego pomieszania. Umysł nie jest czymś jednolitym, lecz można go porównać do kryształu o pięciu ściankach, z których każda w inny sposób odbija światło. Oczywiście to tylko pewnien symbol, służący lepszemu zrozumieniu. Funkcjonowanie umysłu może zostać zakłócone przez wiele różnych czynników, ale posługując się systemem Pięciu Elementów, możemy je uporządkować i przypisać do pięciu podstawowych grup. Klasyfikacji tej dokonujemy dzięki rozpoznaniu charakterystycznych objawów i oznak [danego zaburzenia], ponieważ każdy element posiada pewnego rodzaju sposób przejawienia, który wyraża jego ducha, jego szczególne cechy.
Na przykład, przyjrzyjmy się jednemu z najważniejszych elementów, a mianowicie Ziemi.
Charakterystyczną dla elementu Ziemi postawą, wprawiającą nasz umysł w pomieszanie, jest zamartwianie się [troska, zgryzota], które jest destrukcyjnym sposobem wykorzystania naszych zdolności intelektualnych . Pojawiające się w wyniku tego pomieszanie polega na utrzymywaniu w umyśle pewnego wyobrażenia, pewnej iluzji, że żyjemy oddzieleni od innych. W rzeczywistości jest tak, że z jednej strony jesteśmy odrębnymi jednostkami, ale z drugiej – możemy przeżyć tylko jako grupa. Poza tym nie jesteśmy na tej planecie sami, [żyje tu wiele innych istot], a wszyscy oddychamy tym samym powietrzem – gdzie więc występuje to oddzielenie? Oczywiście, jesteśmy jednostkami, ale nie jesteśmy całkowicie oddzieleni [od innych i od środowiska]. Na podstawie tego przykładu możemy zobaczyć, w jaki sposób rozpoczyna się pomieszanie umysłu.
Lęk – główny temat naszej rozmowy – jest tylko jedną z wielu przyczyn zaburzenia funkcjonowania umysłu. Kiedy przyglądamy się bliżej tej emocji, wydaje się, że lęk można łatwo zrozumieć. Wszystko, co się wydarza, ma swój koniec. Istnienie wszelkich rzeczy i zjawisk zależy od toczących się procesów – wszystko kiedyś się zaczyna, stopniowo się buduje, a gdy osiągnie szczyt swego rozwoju, wtedy przekształca się w coś innego. Niektórzy ten ostatni etap nazywają ponownym zniknięciem, jednak czy nazywamy to przekształceniem w coś innego, czy zanikiem, to zależy jedynie od punktu widzenia, ale według mnie, oba określenia są w pewien sposób słuszne. Jak wiemy lęk jest związany z Nerkami, [które stanowią podstawę naszego fizycznego przejawienia się w postaci żywego organizmu]. Jednak każda komórka naszego ciała zawiera w sobie informację o tym, że kiedyś nadejdzie ostateczny kres, a rozpoznanie tego faktu jest przyczyną pojawienia się lęku. Można więc powiedzieć, że główną przyczyną lęku jest wiedza o tym, że nieuchronnie umrzemy. Lęk przed śmiercią jest czymś bardzo ludzkim, bardzo naturalnym, ponieważ [będąc ludźmi] posiadamy ducha [umysł], który potrafi zastanowić się nad naszym własnym istnieniem i dzięki któremu uświadamiamy sobie własną śmierć. Świadomość naszej śmiertelności z jednej strony może być dla nas wielką szansą, ale z drugiej może być postrzegana jako wielkie ograniczenie albo powód do depresji i z tego powodu obdarzamy ją mianem lęku czy przerażenia.
Przechodząc do omówienia metod leczenia lęku, możemy tu zastanowić się nad pewną kwestią: jeżeli wszystko w końcu spotyka swój kres, to czy lęk przed tym jest rzeczywiście czymś patologicznym? Jeśli mądrze podejdziesz do tego lęku, wtedy dzięki niemu lepiej zrozumiesz swoje położenie i może pomyślisz: „W porządku, życie jest bardzo ograniczone, nie ma sensu oczekiwać na nadejście bardziej sprzyjających okoliczności, więc po prostu biorę się do roboty!”. Utrzymując taką postawę prawdopodobnie nie będziesz odczuwał lęku, tylko będziesz żył zgodnie z nurtem przemian.
Jeżeli jednak występuje głęboki niedobór w Nerkach, to pojawiają się objawy, które człowiekowi nieświadomemu bardzo utrudniają życie. Życie staje się wtedy bardzo bolesne. W takim człowieku, ponieważ sobie nie uświadamia swojego problemu, powstaje lęk patologiczny, który ma działanie niszczące. Co możemy zrobić w tej sytuacji?
Najpierw trzeba zapoznać się, jak brzmią i jakie znaczenie posiadają wyjaśnienia na temat poziomu psychiczno-umysłowego z punktu widzenia Pięciu Elementów , ponieważ stanowi to podstawę zrozumienia wszystkich rodzajów emocji, jak i zaburzeń, które te emocje wywołują. Posiadając tę wiedzę, można łatwo wyjaśnić, dlaczego zaczynają się pojawiać pewne rodzaje objawów. Rozwój zaburzenia to także całkiem naturalne zjawisko i chcąc je wyjaśnić, nadal możemy pozostać przy Pięciu Elementach. Pytanie, które teraz zadałeś, dotyczy procesu, który już się toczy – zaczynasz od razu od środka i pytasz, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Musisz najpierw dowiedzieć się, w jaki sposób ten problem się rozpoczął, jak się rozwijał i wtedy dopiero możesz w różnych kierunkach prowadzić dalsze rozważania.
Pozostańmy przy przykładzie Nerek i panującego w nich niedoboru Yin. Po pierwsze trzeba zauważyć, że Nerki są zawsze w stanie niedoboru. W Nerkach nie występuje żaden rodzaj prawdziwego nadmiaru, a w fakcie tym odnajdujemy przyczynę głębokiego, wręcz fizycznego zwątpienia, poczucia niepewności, wypływającego z wiedzy o tym, że kiedyś nadejdzie pewna chwila, w której pojawi się już tylko nicość, pojawi się ta pustka, ten niedobór. A niedobór zawsze wywołuje lęk, czy przerażenie – ponieważ czegoś nie masz, ale z drugiej strony wiesz, że tego potrzebujesz. To rzeczywiście straszne położenie, prawda?
Zapytałeś mnie o niedobór Yin Nerek. Kiedy w twoich Nerkach brakuje Yin, wtedy twoja substancja – twoje fizyczne ciało – jest bardzo słaba. Posiadając to słabe ciało, tak czy inaczej musisz stawić czoła życiu i jego wyzwaniom, musisz sobie z nimi poradzić. To oczywiście jest dosyć trudne, zwłaszcza jeśli – mówiąc metaforycznie – jesteś wyposażony w tak słaby silnik, w tak słabe narzędzia. W zwykłym stanie umysłu nie rozpoznajemy, że nasze ciało to tylko pewnego rodzaju naczynie, tylko się z nim utożsamiamy. Gdy więc utożsamiasz się z ciałem, które okazuje się bardzo słabe, to może być naprawdę straszne, ponieważ wtedy towarzyszy ci odczucie, że każdy może cię zaatakować!
Studiując wyróżniane w TMC wzorce zaburzeń możemy zauważyć, że w przypadku niedoboru Yin Nerek bardzo często pojawia się tzw. puste Gorąco . W jaki sposób to puste, niedoborowe Gorąco będzie się przejawiać, biorąc pod uwagę perspektywę poziomu psychiczno-umysłowego? Pod wpływem pustego Gorąca twój umysł stanie się bardzo niestabilny, a ty sam będziesz zdenerwowany i niespokojny. Masz niedobór Yin, więc jesteś niespokojny, a przecież odpoczynek byłby w tej sytuacji najlepszym lekarstwem. Odpoczynek mógłby wzmocnić twoje Yin, dzięki czemu stałbyś się fizycznie silniejszy, ale ty stale go „unikasz”, ponieważ jesteś tak pobudzony. Trudny przypadek, prawda? To bardzo nieprzyjemny stan. Już na podstawie tego przykładu można sobie wyobrazić, ile jeszcze innych objawów obejmuje i jak wiele form może przyjąć zaburzenie należące do wzorca niedoboru Yin. Główny problem pacjenta z niedoborem Yin polega na tym, że aby odnowić swoje zasoby Yin, powinien się uspokoić, zwolnić tempo życia i znaleźć czas na odpoczynek i regenerację swojej kondycji fizycznej, jednak jego niespokojny umysł sprawia, że nie potrafi odpoczywać i ma skłonność do nadmiernej aktywności.
Czy mówiąc „umysł” ma Pan na myśli umysł związany z Sercem, z elementem Ognia?
Według TMC, kiedy mówisz o umyśle, czy o Duchu, wtedy oczywiście masz na myśli Serce, które tak naprawdę jest tylko miejscem, w którym umysł jest „usytuowany”. „W Sercu znajduje się tron, na którym siedzi król” – to bardzo ważny symbol. Chińska tradycja obfituje w tego rodzaju symbole, które aby spełniać swą funkcję, oczywiście muszą zostać precyzyjnie objaśnione, ponieważ sam symbol [w swej zewnętrznej warstwie znaczeniowej] ukazuje tylko pewien obraz. Z tej przyczyny bardzo ważne jest dokładne zrozumienie, co kryje się za tym obrazem, jakie jest przekazywane przez niego znaczenie.
„Umysł” to ogólne pojęcie. W rzeczywistości umysł ma tak wiele cech, że nie jest możliwe objęcie całej jego różnorodności jednym słowem. Aby wyjaśnić, czym jest Duch, który mieści się w Sercu, powróćmy może do przykładu trygramu, [a właściwie do jego górnej „niebiańskiej” linii, która podczas omawiania osi Shao Yin, reprezentowała Serce i element Ognia]. Duch w naszym Sercu, to naturalny stan umysłu. Kiedy twój umysł znajduje się w tym naturalnym stanie, nie odczuwasz siebie tylko jako części większej całości, lecz całkowicie uświadamiasz sobie, że sam jesteś tą całością. Wymiar jednostki, będącej [wyodrębnioną pozornie] częścią oczywiście też istnieje, ale w tym stanie umysłu przede wszystkim utożsamiasz się i łączysz ze wszystkim. Można to więc w pewnym stopniu porównać do stanu oświecenia, do całkowitego urzeczywistnienia [naszego potencjału] . To, że stan ten jest częścią nas (więc jakby my także jesteśmy nim) to dosyć dobra wiadomość – jest tylko jeden problem, że o tym zapomnieliśmy.
Żeby wyjaśnić, dlaczego tak się stało, musimy przejść teraz do Ziemi [Śledziony], w ten sposób znajdziemy się w środkowej części trygramu. Tu umysł wygląda inaczej, choć to nadal ten sam umysł. Tutaj pojawia się „ja” i „ty”, jesteśmy więc oddzieleni: ja mam moje sprawy, a ty twoje; ja żyję w moim świecie, a ty w twoim. Umysł zajmuje się teraz innymi sprawami: na poziomie Ziemi pojawiają się nasze biochemiczne, [osobnicze] potrzeby: [musimy się odżywiać, przyswajać pożywienie, a potem przekształcać w nasze ciało], za tymi procesami i interakcjami kryje się wiedza, mądrość – tym wszystkim rządzi właśnie nasz Duch, nasz umysł. Umysł jest więc bardzo różnorodny, na przykład, posiadamy pamięć, ale też intuicję, co oznacza, że mamy [za sobą] pewną przeszłość, [przed nami] jest przyszłość i jest też teraźniejszość. To wszystko w rzeczywistości to tylko pewne aspekty umysłu. Kiedy bierze się pod uwagę całą różnorodność umysłu, wszystkie jego aspekty łącznie, wtedy w TMC nosi on nazwę Shen.
Kończąc omawianie umysłu na przykładzie trygramu, możemy przejść do najniższej linii, [reprezentującej] Nerki. W traktacie Huang di nei jing zostało zapisane następujące zdanie: „Nerki są podstawą Yin i Yang”. Podstawa oznacza tu utrzymywanie równowagi [pomiędzy tymi aspektami], co zapewnia stabilność [rozwoju i funkcji całego organizmu]. Jeśli rzeczywiście tak jest, z drugiej strony oznacza to, że lęk [negatywna emocja Nerek] stanowi podstawę wszelkich negatywnych emocji. Na przykładzie trygramu przedstawiliśmy ogólną strukturę naszego umysłu i dzięki temu wiemy już teraz, jak można leczyć lęk. Jedyny sposób aby „wyleczyć” lęk polega na tym, że zrozumiemy naszą prawdziwą naturę. Jeśli nie uda się nam osiągnąć tego zrozumienia, zawsze będzie towarzyszył nam lęk, który [jak już stwierdziliśmy] jest podstawą wszystkich zakłócających nasz spokój emocji. Wybrałeś bardzo ciekawy temat i właściwie moglibyśmy mówić o tym całymi latami… aż dotarlibyśmy do esencji… Także do tej Esencji [Jing], którą przechowują Nerki. Znowu więc powracamy do przykładu osi Shao Yin i polaryzacji pomiędzy Nerkami a Sercem. Natomiast jeśli chodzi o emocje, na drugim biegunie – w opozycji do lęku – znajduje się radość, czyli negatywna emocja Serca.
Dlaczego radość jest negatywną emocją Serca?
Jeśli spadłeś z poziomu absolutnej prawdy, wtedy [prawdziwa] radość przestaje być tym, co cię wewnętrznie wypełnia, przestajesz się z nią identyfikować i w ten sposób ją tracisz. Oczywiście w tej sytuacji zaczynasz poszukiwać źródła radości poza sobą, w zewnętrznym otoczeniu. Zaczynasz utożsamiać radość z rozbawieniem, z przyjemnością, z miłym uczuciem płynącym z posiadania jakiś przedmiotów… a stąd już tylko krok do uzależnienia, obsesji i innych podobnych im stanów pomieszania umysłu. [Wewnętrzna radość, promieniująca z naszego wnętrza dzięki rozpoznaniu prawdziwej natury naszego umysłu, trwale uwalnia od wszelkiego lęku – osiągamy wtedy stan zwany nieustraszonością. Natomiast radość wywołana przez zewnętrzne przedmioty czy sytuacje jest przemijająca i pozwala tylko na chwilę zapomnieć o wypełniającym nas lęku, który jednak nasila się coraz bardziej, np. na samą myśl o możliwej utracie tejże radości – z tej przyczyny uważana jest za negatywną emocję.] Na szczęście w celu opanowania lęku możemy skorzystać także z pozytywnej jakości Nerek, jaką jest siła woli. Dzięki sile woli, dyscyplinie i dobrze rozwiniętej świadomości samego siebie, możemy całkiem dobrze radzić sobie z lękiem. Z drugiej strony czasami pojawiający się lęk sprawia, że zaczynamy mieć wątpliwości, stajemy się ostrożniejsi, bardziej uważni, a dzięki temu lepiej uświadamiamy sobie, co się wokół nas dzieje. Taki lęk nie jest niczym złym, a niekiedy jest wręcz bardzo ważny, ponieważ dzięki niemu możemy ocalić życie – swoje czy innych. Lęk spełnia wtedy funkcję dodatkowego zabezpieczenia, zapewniającego nam przeżycie.
Tylko, że czasami lęk jest tak silny, że uniemożliwia nam samorealizację w życiu.
Teraz po wysłuchaniu wszystkich moich wyjaśnień możesz zastanowić się, dlaczego lęk jest tak nieprzyjemnym odczuciem i w jaki sposób powstaje. Zanim jakieś zaburzenie pojawi się w elemencie Wody [w Nerkach], najpierw zostają zakłócone funkcje elementu Ziemi, a także Metalu, co oznacza, że zanim zaczniesz cierpieć z powodu swojego wszechobecnego lęku, musisz uprzednio mieć mnóstwo zmartwień [Ziemia] i być niepewnym swojej przyszłości [Metal]. To wynika z cyklu odżywczego Pięciu Elementów, według którego Ziemia odżywia Metal, a Metal odżywia Wodę. Patrząc z perspektywy poziomu psychiczno-umysłowego wygląda to tak, że jeśli nagle z jakiegoś powodu utracisz wizję własnej przyszłości, wtedy Metal zaczyna „negatywnie” odżywiać Wodę i natychmiast pojawia się lęk. Jesteś przestraszony, ponieważ czujesz jakby twoje życie właśnie się skończyło. Tak właśnie się dzieje.
A jeśli ktoś rodzi się z lękiem, rodzi się z pomieszaniem umysłu?
Nie wierzę w to – nikt nie rodzi się z lękiem. Oczywiście, jeśli urodziłeś się wyposażony w bardzo słabą konstytucję, wtedy wszystkiego się boisz. Tobie trudność sprawia samo utrzymanie się na własnych nogach, a wokół ciebie wszystko porusza się tak szybko. To przecież przerażające! Ty poruszasz się dosyć wolno, a wszyscy inni biegną – to nie tylko straszne, ale czasem wręcz niebezpieczne. Wyobraź sobie taką sytuację na jezdni – jeśli podczas normalnego ruchu ulicznego ktoś jedzie zbyt wolno, z pewnością dojdzie do wypadku. Słaba konstytucja to kolejny przykład, w jaki sposób może dojść do powstania lęku. Jak już uprzednio stwierdziliśmy, lęk, strach, czy przerażenie, to podstawa wszelkich negatywnych emocji. Na przykład, kiedy czujemy wielki lęk, wtedy zazwyczaj mocno lgniemy do przeszłości. Dzieje się tak, ponieważ element Wody odżywia element Drzewa, a Drzewo to wspomnienia. Kiedy jesteśmy pod wpływem lęku, nagle w naszym umyśle pojawiają się różne wspomnienia, [różne obrazy zachowane w naszej pamięci]. Wspomnienia są przechowywane w pewnych „naczyniach”, jakimi są emocje. Jeśli więc tym otworzonym „naczyniem” będzie lęk… [łatwo możemy sobie wyobrazić, jakiego typu obrazy i sytuacje mogą się nam przypomnieć]. Rozpatrzmy teraz funkcję przechowywania Esencji przez Nerki z perspektywy poziomu psychiczno-umysłowego. [Esencję (Jing) można porównać do „produktu końcowego”, uzyskiwanego dzięki złożonym procesom metabolicznym, w które zaangażowane są wszystkie narządy naszego ciała. Z drugiej strony Jing stanowi nie tylko „produkt końcowy”, ale też „początkowy czynnik”, niezbędny do zainicjowania wielu z tychże procesów.] Jeśli więc w którymkolwiek z elementów pojawi się emocjonalne zaburzenie, wpłynie to na jakość Esencji wytworzonej i zachowanej w Nerkach. Funkcja przechowywania spełniana jest nie tylko przez Nerki [element Wody], gdzie nasze zasoby przyjmują postać pewnej substancji, ale także przez Wątrobę i Krew [element Drzewa], gdzie zostają zachowane w postaci wspomnień i odczuć. Jeśli dodamy do tego wiadomości na temat cyklu odżywczego możemy zrozumieć, że Woda i Drzewo to elementy pod pewnymi względami bardzo do siebie zbliżone.
Czy istnieją jakieś różnice w sposobie odczuwania, doświadczania lęku w różnych częściach Ziemi, na przykład: w Chinach, Tybecie, czy też w Niemczech?
Mam nadzieję, że na podstawie moich dotychczasowych wyjaśnień domyślasz się, że wszędzie lęk odczuwany jest tak samo. Oczywiście z powodu różnic językowych i kulturowych ludzie wyrażają go w odmienny sposób, ale w rzeczywistości sam lęk i cierpienie, które on powoduje, są takie same. Naprawdę możesz być pewny, że wszystkie istoty – w tym także zwierzęta – odczuwają lęk przed śmiercią, ponieważ nie wiedzą, co wydarzy się potem. Żyjesz teraz jedynie „przytrzymany” w tym ciele, ale nagle wydaje ci się, że istniejesz tylko jako to ciało, a stąd pochodzą wszelkie zwariowane wyobrażenia o istnieniu „mnie”, „ciebie”, „mojego”, „ja”, „ego”… a za nimi pojawia się lęk i cierpienie. Odczuwam wielkie współczucie dla wszystkich zalęknionych istot. Pomieszanie i lęk tego rodzaju rozpoznaję także u siebie. Jak wiemy, lęk jest podstawą wszelkich negatywnych emocji, a moim zdaniem – jest to również zgodne z naukami, które otrzymałem od swoich buddyjskich nauczycieli – jedynym sposobem na rozwiązanie problemu lęku jest doświadczenie prawdziwej natury umysłu, ponieważ wtedy rozpoznajemy, że w rzeczywistości nigdy się nie narodziliśmy, nigdy więc nie możemy umrzeć. Jesteśmy tylko pewnym zjawiskiem, uzależnionym od panujących okoliczności, a za sto lat nikt już nie będzie się nami interesować. Jednak być może znajdziemy się w podobnej sytuacji, może nawet w tym samym miejscu, ale nie będziemy tego rozpoznawać. Może to miejsce będzie nosiło inną nazwę, inaczej będzie nazywał się kraj, a może nawet cały kontynent będzie wyglądał odmiennie, ale ludzie nadal będą żyli – tyle że będziemy wtedy posiadaczami innej „puszki”, innego ciała… Pogląd ten pochodzi z nauk buddyjskich, które dotychczas otrzymałem i które staram się praktykować. Od wielu ludzi usłyszałem już opinię, że sprawiam wrażenie dosyć nieustraszonej osoby. Jeśli tak to odczuwają, to całkiem miłe. Myślę, że uważają tak, ponieważ odważam się robić pewne rzeczy, których inni nie robią, ale oczywiście czasami ja też jestem przestraszony. Tak samo odczuwam lęk, ponieważ wiem, że również na mnie przyjdzie kolej, mój czas też się kiedyś skończy. Wiem, że lęk ten trzeba w sobie przepracować. Właśnie z takiego powodu ludzie udają się na odosobnienie, podczas którego medytują i pracują nad swoimi emocjami, chcąc osiągnąć stan przejrzystości umysłu.Chciałbym teraz dowiedzieć się czegoś na temat terapii lęku.Mówiąc o terapii lęku znowu zwracamy się do Pięciu Przemian. Do leczenia zaburzeń psychiczno-umysłowych – a lęk jest jednym z nich – wykorzystujemy ten sam system, te same metody i środki, jak do leczenia zaburzeń fizycznych, a to najlepiej świadczy, że TMCh jest rzeczywiście medycyną holistyczną. Wspominaliśmy już poprzednio, że lęk ma związek z elementem Wody (Nerkami), [rozumianym jako materialna, substancjalna podstawa naszego istnienia] i dlatego kryje się dosłownie w każdej komórce naszego ciała, jako lęk przed końcem, przed śmiercią. Jeśli nasz element Ziemi (Śledziona) zachowuje swe fizjologiczne funkcje, [tzn. posiadamy zdolność racjonalnego myślenia, rozróżniania i oceniania pojawiających się w nas emocji], wtedy dzięki umiejętności racjonalizowania potrafimy kontrolować swój lęk. Możemy sami sobie wyjaśnić i zrozumieć, w jakich okolicznościach dochodzi do pojawienia się lęku, a to umożliwia pracę nad jego zmniejszeniem i w konsekwencji opanowaniem. Lęk jest kontrolowany przez Ziemię także z tego powodu, iż to właśnie element Ziemi jest odpowiedzialny za odżywienie każdej komórki ciała, a funkcja ta stanowi podstawę dla pojawienia się perspektyw na przyszłość [Ziemia odżywia Metal]. Z kolei wiara i ufność we własną przyszłość [Metal] „karmią” naszą odwagę [Woda], a jak wiadomo, im więcej jest w nas odwagi, tym mniej lęku, i odwrotnie – im więcej lęku, tym mniej odwagi, tu zawsze panuje pewna równowaga. Mówiąc inaczej, jeśli nasze Po, aspekt umysłu związany z elementem Metalu i Płucami, jest mocne, wtedy wspiera naszą odwagę [Metal odżywia Wodę] i ogranicza lęk. Po jest naszym instynktownym potencjałem siły przeżycia. To bardzo ważna funkcja, zwłaszcza w odniesieniu do lęku. Szczególnie żyjąc tu na Zachodzie nie odwołujemy się zbyt często do naszego instynktu. Zapomnieliśmy o nim trochę, a to przyczynia się do narastania problemów związanych z lękiem w naszym współczesnym społeczeństwie.
Dlaczego jesteśmy tak oddzieleni od naszego instynktu, od Po? Dzieje się tak, ponieważ przestaliśmy żyć w otoczeniu natury, a zamieszkaliśmy sztucznie stworzone przez siebie środowisko. Nasze fizyczne ciało utraciło kontakt z przyrodą, [z nieokiełznaną przez człowieka naturą], a właśnie taki kontakt wzmacnia nasz instynkt, nasze Po. Na przykład, rolnicy czy górale jedynie dzięki uważnej obserwacji nieba wiedzą, jaka w najbliższym czasie będzie panować pogoda i jak będzie się zmieniać. Posiadając taką zdolność potrafią dobrze chronić siebie i swój dobytek [przed możliwymi szkodami, wyrządzanymi przez wpływy żywiołów natury]. Jako inny dobry przykład wykorzystania instynktu mogą służyć nam zwierzęta. Zwierzęta nie mają tak mocno [jak ludzie] rozwiniętego potencjału racjonalnego myślenia, dlatego muszą o wiele bardziej polegać na swoim instynkcie. Na przykład, potrafią odczuć nadchodzące trzęsienie ziemi, więc zanim ono rzeczywiście nastąpi, uciekają z zagrożonego obszaru. Nie myślą o tym, ani nie odczuwają lęku, ale po prostu zmieniają miejsce swego pobytu. W działaniu tego rodzaju instynktownej ochrony, zarówno u zwierząt jak i u ludzi, ważną rolę odgrywa aspekt energii ochronnej, zwanej Wei Qi. Ogólnie można powiedzieć, że Wei Qi jest wytwarzane w Żołądku i w Płucach, a rozprzestrzeniane na powierzchnię całego ciała poprzez meridiany Tai Yang [Pęcherza Moczowego i Jelita Cienkiego]. Na poziomie umysłu Wei Qi odpowiada za naszą instynktowną zdolność do bycia na właściwym miejcu we właściwym czasie. Na przykład, idziesz sobie ulicą, a z dachu któregoś ze stojących przy niej domów nagle spada jakiś kamień. W takiej sytuacji to właśnie potencjał twojego Wei Qi tak pokieruje tempem twoich kroków, że kamień ów spadnie przed tobą, albo za tobą, albo obok ciebie, ale nie uderzy w ciebie! Powracając do leczenia lęku, jeśli w naszej kombinacji punktów do zabiegu akupunktury i w składzie ziół w recepturze oraz przy poradach psychologicznych uwzględnimy oddziaływanie na element Metalu i będziemy wzmacniać Płuca, a przez to także aspekt Po, wtedy możemy się spodziewać u naszych pacjentów pozytywnych rezultatów takiej kuracji, w postaci osłabienia lęku i zmniejszenia wiążących się z nim problemów.
Oczywiście wiedząc, że podstawę pojawienia się lęku stanowi zaburzenie stanu i funkcji Nerek, rozumiemy, że tak samo podstawę jego leczenia będzie stanowić przede wszystkim równoważenie i wzmacnianie samych Nerek. Nawiązując ponownie do związku Nerek z Sercem, czyli do osi Shao Yin, możemy teraz nieco inaczej sformułować podaną wcześniej symboliczną metaforę: kiedy lęk wypełnia każdą komórkę naszego ciała, wtedy „król w pałacu nie czuje się dobrze i próbuje uciec”. [Jak pamiętamy, król reprezentuje naszego Ducha (Shen), a pałac – Serce.] Zdanie to opisuje sytuację, gdy [pod wpływem wyczerpania Nerek i pojawienia się lęku] nasz Duch [umysł] staje się coraz bardziej niespokojny, a niepokój ten przyczynia się do coraz mocniejszego nasilania się lęku. [W ten sposób „koło się zamyka” – zaburzenie fizyczne zaczyna nasilać zaburzenie na poziomie psychiczno-umysłowym i na odwrót: zaburzenie emocjonalne wzmaga dolegliwości fizyczne. Podobny przypadek omawialiśmy już wcześniej na przykładzie niedoboru Yin Nerek.] Jak już wspominaliśmy, Nerki zarządzają Esencją (Jing), ale też kontrolują tzw. dolne otwory, czyli nasze funkcje wydalnicze. Można powiedzieć, że [dla ciała] jedynym sposobem na usunięcie nadmiaru lęku jest wzmożenie wydalania moczu i stolca. Tę wzajemną relację możemy zaobserwować np. w sytuacji szoku, kiedy pod wpływem gwałtownego przerażenia Qi Nerek zostaje rozproszone, [a wtedy Nerki nie są w stanie kontolować wydalania] i nagle dochodzi do mimowolnego, nieuświadomego popuszczania moczu. Podczas leczenia lęku będziemy więc wykorzystywać znajomość tych samych reguł i wzajemnych powiązań [między narządami], jakie stosujemy podczas diagnozowania i leczenia związanych z Nerkami rozmaitych wzorców zaburzeń na poziomie fizycznym. Chcąc leczyć choroby umysłowe czy zaburzenia emocjonalne nie musimy zmieniać systemu porządkującego naszą wiedzę – zmieniamy tylko punkt widzenia. Na tym właśnie polega holistyczne, czyli całościowe podejście do leczenia w TMC.
Rozwijając temat powiązań Nerek z różnymi narządami trzeba wspomnieć o bardzo ważnej relacji łączącej Nerki z Wątrobą. Jeśli w elemencie Wody dojdzie do zaburzenia, w wyniku którego pojawi się lęk, wtedy – podążając za cyklem odżywczym – lęk ten zostanie przekazany do kolejnego elementu: Drzewa. Mówiąc inaczej, kiedy Nerki „karmią” Wątrobę lękiem, wtedy okazuje się, że wszystkie nasze wspomnienia zawierają w sobie „cząstkę” tej emocji. W zabarwionych lękiem wspomnieniach będą się nam przypominać wszystkie te zdarzenia i okoliczności, które nas przerażały, których się baliśmy. [W wyniku tego w „skurczonej ze strachu” Wątrobie dochodzi do zablokowania przepływu Qi, a jak wiemy Wątroba zarządza swobodnym krążeniem energii w całym ciele.] Konsekwencją tego stanu na poziomie fizycznym będzie to, że „Wątroba zaatakuje Żołądek” [albo mówiąc inaczej „Drzewo atakuje Ziemię”] – takiego właśnie wyrażenia używamy w TMC opisując wiele jednostek chorobowych, np. zastój pożywienia w wyniku stagnacji Qi Wątroby. Gdybyśmy chcieli przypadek zastoju pożywienia zinterpretować na poziomie psychiczno-umysłowym, możemy porównać to do sytuacji, kiedy doznajemy pewnych wrażeń czy też zbieramy pewne doświadczenia, z którymi później nie potrafimy sobie poradzić, nie potrafimy ich „przetrawić”. W rezultacie pojawia się lęk, czujemy się przestraszeni i niepewni. Dzieje się tak również z tej przyczyny, że Nerki i Żołądek są ze sobą mocno związane, ponieważ Żołądek pełni ważną rolę w procesie wytwarzania Yang Nerek. [Jak wiadomo aspekt Yang, związany z ciepłem, ruchem i przemianą, jest niezbędny do zainicjowania i przeprowadzenia wszelkiego rodzaju procesów metabolicznych]. Jeśli [„zaatakowany” przez Wątrobę] Żołądek przestaje wspierać Yang Nerek, wtedy dochodzi do zastoju zarówno na poziomie fizycznym, jak i psychicznym: nie możesz „przetrawić” swoich doświadczeń, ani ich „wydalić”, więc zaczynasz gromadzić w swoim umyśle coraz więcej nieprzyjemnych wrażeń. To kolejny przykład, w jaki sposób może dojść do powstania lęku – nawet w tak prostym przypadku jak zastój pożywienia możemy czasami zaobserwować u pacjentów jednoczesne pojawienie się stanów lękowych. Innym aspektem, stanowiącym część funkcji Yang naszego ciała, jest Wei Qi, [czyli energia chroniąca nasze ciało przed rzeczywiście bądź potencjalnie szkodliwymi wpływami z zewnątrz]. Jeśli teraz w wyniku zaatakowania Żołądka dojdzie do osłabienia Yang, wtedy możemy utracić swoją odporność, a czyż brak odporności nie jest wystarczajacą przyczyną pojawienia się lęku? Myślę, że jest. Inną konsekwencją niedoboru Yang, jeśli weźmiemy pod uwagę np. związek pomiędzy Yang Nerek a Pęcherzykiem Żółciowym, jest brak odwagi do podejmowania decyzji i lęk przed wyrażaniem siebie, [przed przedstawianiem własnego zdania]. Oczywiście obraz ten możemy dalej rozszerzać niemal w nieskończoność, ponieważ tak wiele wzajemnych relacji łączy Pięć Elementów, wszystkie narządy i kanały energetyczne, czyli meridiany. A kiedy dochodzi do zablokowania meridianów, wtedy przestajemy odczuwać swoje życie jako nieustanny przepływ Qi, ponieważ zamiast ruchu panuje w nich zastój, a stanowi temu towarzyszy wiele bardzo nieprzyjemnych odczuć.
Na przykład, jeśli podczas mrozów przebywamy gdzieś narażeni na oddziaływanie nasilonego zimna, możemy się przeziębić, co w TMC nazywamy chorobą na skutek wpływu Zimnego Wiatru. Opis rozwoju tego zaburzenia zaczynamy od stwierdzenia, że Zimny Wiatr zaatakował Powierzchnię ciała, co oznacza wniknięcie tego patogennego czynnika w pewien system meridianów, a także to, że jednocześnie natychmiast zostały zablokowane Płuca. Możemy sobie teraz wyobrazić, jak w takim przypadku dochodzi do rozwijania się coraz większego lęku przed zewnętrznym chłodem. Właśnie z tej przyczyny podczas wywiadu z pacjentem, aby sprawdzić czy rzeczywiście mamy do czynienia z wpływem Zimnego Wiatru [czyli przeziębieniem], a nie z wpływem Gorącego Wiatru [czyli chorobą infekcyjną, np. grypą] zadajemy pytanie: „Czy odczuwa pan/pani niechęć do zimna?” Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, uzyskujemy potwierdzenie naszej diagnozy.
Jeśli teraz przykład ten odniesiemy do stanu naszej psychiki – co na poziomie psychologicznym oznacza życie w chłodnym, oziębłym otoczeniu? [Jeśli odczuwamy chłód w kontaktach z innymi ludźmi] oznacza to, że czujemy się bardzo oddzieleni od innych. Brakuje nam poczucia akceptacji, poczucia bycia kochanym i dlatego odbieramy swoje otoczenie jako tak bardzo pozbawione ciepła. W takiej sytuacji również rozwinie się pewnego rodzaju niechęć i lęk wobec zimna. Na przykład, będziemy zazwyczaj lękać się tych osób, które zachowują się w chłodny sposób, są w obejściu szorstkie i surowe. Spotykając tego typu ludzi, stajemy się coraz bardziej przestraszeni. [Tak samo, jak nieprzerwany wpływ Zimnego Wiatru tylko pogłębia w nas stan przeziębienia i lęk przed zimnem, tak wpływ emocjonalnego chłodu, płynący z naszego otoczenia, tylko pogłębia nasz lęk i poczucie wyobcowania. Na wszystkich poziomach działają te same mechanizmy], dlatego nie ma znaczenia, w jaki sposób podejdziemy do danego zaburzenia, ponieważ i tak zawsze możemy wykorzystać ten sam system, który umożliwia nam zrozumienie i interpretację wszelkiego rodzaju problemów.
To naprawdę fantastyczne. W TMC nie jest tak, że do leczenia chorób fizycznych masz „fizyczne” narzędzia, a do leczenia zaburzeń umysłowych masz „umysłowe” narzędzia – nie, tutaj masz pewne narzędzia, które pasują do wszystkiego, to właśnie kryje się pod znaczeniem terminu „system holistyczny”. Kiedy rozmawiam o tym z innymi, bardzo często odkrywam, że zazwyczaj ludzie popełniają duży błąd twierdząc, iż stosowana przez nich terapia jest „holistyczna”. Jednak kiedy przyjrzysz się jej bliżej i zaczniesz ją lepiej poznawać, okazuje się, że na poszczególne zaburzenia stosuje się odrębne metody, odmienny system rozumienia – gdzie tu więc jest ta „holistyka”? Nie można nigdy stworzyć całościowego, holistycznego systemu medycyny, jeśli nie rozumie się, w jaki sposób choroby ciała fizycznego wpływają na [ograniczenie] naszych umysłowych możliwości i na odwrót: w jaki sposób zaburzenia umysłowe wpływają na nasze fizyczne ciało. W rzeczywistości są to automatyczne oddziaływania, które występują niemal jednocześnie: jeśli zachorujesz na chorobę umysłową, natychmiast pojawi się u ciebie zaburzenie na poziomie somatycznym, a jeśli zachorujesz na chorobę somatyczną, natychmiast pojawi się również zaburzenie funkcjonowania twojego umysłu. Wniosek, jaki płynie ze stwierdzenia tych współzależności, jest taki, że nie możemy leczyć zaburzenia umysłowego nie uwzględniając jednoczesnego „reperowania” stanu fizycznego, co oznacza oddziaływanie na poziomie komórkowym ciała. Z drugiej strony nie możemy „naprawić” chorego ciała i przywrócić jego normalnego funkcjonowania, bez oddziaływania na umysł.
Jak w praktyce wygląda takie leczenie można ukazać na przykładzie grupy punktów, stosowanych podczas zabiegów akupunktury, zwanych Punktami Ducha. Oczywiście to tylko jeden z wielu możliwych przykładów. Mówiąc w wielkim skrócie, jak już wskazuje sama nazwa tych punktów, są one wykorzystywane do leczenia zaburzeń umysłowych. Jeśli przyjrzymy się bliżej, jakie punkty zaliczane są do tej grupy, nagle okazuje się, że nie są to wcale jakieś tajemne punkty, których nigdy wcześniej nie znaliśmy i o których, jako o ściśle tajnych, nigdzie by nie wspominano. Pośród nich znajdujemy bowiem punkty powszechnie stosowane także do leczenia chorób somatycznych, takie jak np. Yinbai (Sp1) i Shaoshang (Lu11). Na tym przykładzie widzimy, że stosując Punkty Ducha nie tylko oddziałujemy na funkcje ciała fizycznego, ale także możemy wpływać na funkcjonowanie umysłu albo też redukować objawy chorób umysłowych. Na przykład, punkt Yinbai (Sp1) jest bardzo pomocny w leczeniu lęku, między innymi z tego powodu, że znajduje się na meridianie Śledziony, a jak to już uprzednio stwierdziliśmy, element Ziemi jest tu bardzo ważny, jeśli chcemy kontrolować Wodę.
Przy okazji mała dygresja na temat terminu „kontrola”, którego znaczenie szczególnie tu, na Zachodzie, może zostać błędnie zinterpretowane. Kiedy myślimy o kontroli, to dla nas oznacza ona zawsze ograniczanie, utrzymywanie czegoś „w ryzach”, w ściśle określonym miejscu, redukowanie [nadmiaru]. Jeśli jednak zaczniemy przyglądać się procesom toczącym się w przyrodzie, możemy odkryć zupełnie inne znaczenie tego słowa. Okazuje się wtedy, że cykl kontrolny w rzeczywistości zapewnia wielkie wsparcie „kontolowanemu” narządowi czy elementowi. Wsparcie to jest potrzebne, żeby zagwarantować powstanie pewnego rodzaju [właściwości. Polega to m.in. na takim ukierunkowywaniu procesów, toczących się w danym narządzie, aby zagwarantować odpowiednie, wartościowe cechy „wytwarzanego” w ich wyniku „produktu końcowego”. Można więc powiedzieć, że cykl kontrolny stoi na straży] jakości. Na przykład, wiemy, że rodzice powinni kontrolować swoje dzieci. Bardzo miły sposób takiego kontolowania polega na tym, że obserwujemy, co interesuje i zaciekawia nasze dzieci. Kiedy to odkryjemy, staramy się zapewnić, żeby otrzymały to wszystko, co jest im potrzebne, żeby mogły rozwijać swoje zainteresowania, a także by mogły uzyskiwać w tych dziedzinach dobre rezultaty. Właśnie takie działania noszą miano „edukacji”, nieprawdaż? Relacja między rodzicami i dziećmi to świetny przykład na to, w jaki sposób błędne rozumienie funkcji kontroli doprowadza do pojawienia się problemów i wszelkich innych trudności w utrzymywaniu dobrego wzajemnego związku. To samo dotyczy życia w parach. W naszym związku z partnerem także występuje zasada kontroli, ale gdy niewłaściwie ją pojmujemy, wtedy zawsze napotykamy na jakieś przeszkody i prześladuje nas nieszczęście. Jeśli w związku panowałoby prawidłowe zrozumienie znaczenia kontroli, wtedy pomiędzy partnerami pojawiłaby się wielka synergia, [czyli wielka zgodność i wzajemne wsparcie we wspólnych działaniach].
Powracając teraz do leczenia lęku – chcąc przybliżyć się do perspektywy TMC trzeba zrozumieć, że te same metody i środki możemy wykorzystać w celu wzmocnienia Nerek, jak i celu wzmocnienia odwagi. Na przykład, pewne doniesienia na temat często spotykanych u dzieci objawów i oznak, takich jak m.in. moczenie nocne, przyczynę tych zaburzeń upatrują w lęku. Załóżmy, że zajmujesz się leczeniem takiego właśnie przypadku – jakie zioła zastosujesz? Weźmiesz pewne zioła z grupy ziół ściągających, np. qian shi [Semen Euryales Ferocis], i połączysz je z ziołami z grupy toników [ziół wzacniających] Yin Nerek oraz z grupy toników Yang Nerek. Taka receptura działa ściągająco, [dzięki czemu wzmacnia Qi Nerek i w ten sposób poprawia funkcję kontrolowania wydalania,] a jednocześnie wzmacnia oba „korzenie” Nerek: Yin i Yang. Dzięki zastosowaniu tej receptury objawy moczenia nocnego mogą całkowicie zniknąć. Jeżeli zaburzenie to już więcej się nie pojawia, z drugiej strony mogłoby to oznaczać, że leczone w ten sposób dzieci również nie powinny już odczuwać lęku. W przeciwnym przypadku twierdzenie, że moczenie nocne powstaje z powodu lęku, byłoby nieprawidłowe.
Według nauk, które otrzymałem od moich chińskich nauczycieli, w obrębie każdej grupy ziół istnieją takie, które posiadają szególnego rodzaju zdolność wpływania na stan umysłu. Jako przykład może tu nam służyć wu wei zi [Fructus Schizandrae Chinensis]. Jedną z funkcji tego zioła jest uspakajanie systemu nerwowego. Musimy przypomnieć sobie teraz sytuację, która towarzyszy pojawieniu się lęku – mocny lęk rozprasza Qi Nerek, a to rozproszone Qi naprawdę może bardzo mocno zakłócić funkcjonowanie układu nerwowego. Jeśli to lęk jest przyczyną nadmiernego „podrażnienia” naszych nerwów, wtedy wu wei zi będzie usuwało ten efekt i będzie przywracało spokój, a to pomoże w opanowaniu lęku. Można wtedy zaobserwować stopniowe zmniejszanie się problemów związanych z lękiem. Zabawne jest to, że wraz z przebiegiem kuracji pacjenci po prostu zapominają o swoim problemie! Szczególną cechą lęku, o czym mówiliśmy już wcześniej, jest to, że stanowi on podstawę wszystkich negatywnych emocji, tak jak Nerki są podstawą Yin i Yang – tu odwołujemy się do tej samej metafory.
W TMC tworzymy tego rodzaju metaforyczne obrazy, żeby lepiej zrozumieć złożoną strukturę natury. W rzeczywistości zaistnienie jakiegokolwiek zaburzenia jest rezultatem wielu zbiegających się razem okoliczności – na tym właśnie polega problem prawidłowego regulowania dysfunkcji [zaburzenia funkcjonowania]. Dopóki mamy do czynienia z problemem czysto fizycznym, czy też mechanicznym, leczenie jest dosyć łatwe, ponieważ występuje tu prosty ciąg przyczynowo-skutkowy [tzn. jedna przyczyna wywołuje pewien skutek, a ten pociąga za sobą kolejny itd.]. Medycyna akademicka potrafi w doskonały sposób analizować tego rodzaju zaburzenia. Problemy zaczynają się wtedy, gdy trzeba zająć się przywróceniem prawidłowego działania złożonych funkcji organizmu. Szczególnie w przypadku chorób psychiczno-umysłowych, mamy do czynienia właśnie z zaburzeniem funkcjonowania na wielu płaszczyznach, dlatego bardzo ważne jest, żeby lecząc te zaburzenia pamiętać o wszystkich ich aspektach. Chcąc w bardzo wyważony sposób regulować takie skomplikowane dysfunkcje, trzeba zwracać uwagę na wiele rzeczy jednocześnie. Oznacza to – wracając do przykładu leczenia lęku przy pomocy ziół – że czasami będziemy łączyć zioła działające na Nerki z ziołami działającymi na Płuca, a w innym przypadku z ziołami działającymi na Śledzionę. Na przykład, będziemy usuwali zablokowanie zdolności do racjonalnego myślenia, co bardzo często przydarza się pod wpływem lęku. Kiedy ktoś bardzo się przestraszy, wtedy nie potrafi jasno i wyraźnie myśleć. W takiej sytuacji trzeba dodać zioła, które regulują [przepływ Qi w] Wątrobie albo [wzmagają krążenie] Krwi, aby w ten sposób przełamać i rozluźnić zastój panujący w elemencie Ziemi [– jak pamiętamy, racjonalne, analityczne myślenie związane jest z aspektem umysłu Yi, który przypisywany jest do elementu Ziemi i Śledziony]. Jeśli po mistrzowsku opanujemy sztukę łączenia ziół i dobierania punktów akupunkturowych, wtedy będziemy w stanie stworzyć taką recepturę albo wykonać taki zabieg, który rzeczywiście „odzwierciedla” wszystkie aspekty patologicznego stanu organizmu. Wtedy naprawdę będziemy mogli usunąć wszelkie dysfunkcje, a dzięki temu prawidłowe funkcje znowu powracają i pacjent zapomina o swoim lęku, o negatywnych emocjach, stresie – o wszystkich tych problemach, które tak naturalnie w nim powstały i które musiał znosić. Widzimy więc, że mamy do dyspozycji dużo różnych narzędzi, a w dodatku możemy tych samych narzędzi używać do leczenia ciała na poziomie fizycznym, jak i na poziomie psychiczno-umysłowym.
Przedstawione podejście do terapii według TMC, nie dotyczy wyłącznie leczenia lęku [i elementu Wody], ale może zostać wykorzystane w przypadku jakiegokolwiek zaburzenia umysłowego, bez względu na to, czy zakłócone zostanie wtedy funkcjonowanie elementu Drzewa, Ognia, Ziemi czy Metalu. System rozumienia zawsze pozostaje ten sam, natomiast odpowiednio do zaatakowanych przez chorobę narządów czy elementów zmieniamy sposób leczenia. Objawy i oznaki zaburzenia, które obserwujemy u pacjenta – i to nie tylko umysłowe, ale również fizyczne – zawsze dają nam ku temu wystarczające wskazówki.
Dlaczego jest tak, że niektórzy pacjenci w ogóle nie wspominają o lęku, a inni kładą bardzo silny nacisk na to, że odczuwają lęk? Skąd się to bierze?
Gdy chodzi o lęk jako najbardziej nasilony objaw, oznacza to, że u niektórych ludzi zaburzenia na poziomie fizycznym bardzo mocno wpływają na stan umysłu, podczas gdy u innych problemy fizyczne nadal pozostają tylko fizycznymi. Albo też mamy do czynienia z przypadkiem, kiedy problem od początku zostaje stworzony w umyśle. Na przykład, masz zły sposób myślenia, lub mówiąc inaczej, błędnie pojmujesz świat, a to oczywiście będzie wpływało na stan twego ciała fizycznego, jednak zaburzenia fizyczne nie będą twoim największym problemem. Twój główny problem nęka cię na poziomie umysłu. Jeśli posiadasz błędne zrozumienie otaczającego cię świata, wtedy twoje decyzje i działania nie będą raczej właściwe, więc zawsze będziesz uzyskiwać tylko złe wyniki, a to jest dosyć przerażające. W takiej sytuacji znowu na czoło wysuwa się problem lęku. Podchodząc do tego nieco żartobliwie, powiedzmy, że tym pacjentem, który nie mówi zbyt wiele na temat swego lęku, jest mężczyzna. Czy oczekujesz, że mężczyzna naprawdę zacznie opowiadać o swoim lęku? O nie, przecież my, mężczyźni, w ogóle nie mamy takiego problemu!
Czasami znowu ktoś myśli w taki sposób: „Przyszedłem tu do lekarza, a on powinien wyleczyć moje ciało” i nawet nie przyjdzie mu do głowy, że mogłby porozmawiać z lekarzem również o swoich emocjach i innych problemach. Praktykujący TMC ma za zadanie odkryć tego rodzaju problemy i w tym celu podczas wywiadu zadaje pacjentowi wiele pytań. Oczywiście, jeśli zadajesz pytania, nie powinieneś obawiać się [żadnej z możliwych] odpowiedzi – brzmi zabawnie, ale to prawda. Z drugiej strony czasami jest odwrotnie. Na przykład, tutaj w Polsce wydaje się być powszechnym zwyczajem, że ludzie zanim zaczną opisywać swoje dolegliwości fizyczne, najpierw przekazują doskonałą relację na temat swoich zaburzeń emocjonalnych i problemów umysłowych. Być może ze względu na swą emocjonalność, wy Polacy tak bardzo lubicie mówić o emocjach. Można jednak dostrzec, że bardzo dobry potencjał, jakim jest u Polaków zdolność do serdeczności i okazywania szczerych uczuć, może z drugiej strony przyczynić się do popadania w nadmiarowe rozemocjonowanie. Polega to na tym, że jesteście bardzo wrażliwi, ale nie potraficie dobrze znieść tych wszystkich wrażeń, których przez cały czas doznajecie. A gdy w dodatku jesteście bardzo otwarci i serdeczni, wtedy niemal wszystko, czego doświadczacie, bardzo głęboko was dotyka i łatwo może wpłynąć na wasz stan. Na czym w takim przypadku polegałoby leczenie? Należałoby wzmocnić odporność. A w jaki sposób? Problem dotyczy pewnego zaburzenia stanu Wątroby i Serca, jednak będziemy wzmacniać Płuca i Nerki, a wtedy sobie z nim poradzimy. Na tym przykładzie możesz dostrzec, że każdy potencjał ma swoje dobre i złe przejawienia. A teraz pytanie: kto stoi za tym, że uzyskasz dobry bądź zły rezultat danego potencjału – kto to wybiera, kto o tym decyduje?
Serce?
Serce, albo mówiąc prościej: ty sam – to konkretniejsza odpowiedź. Kiedy spotykasz kogoś z problemami emocjonalnymi czy umysłowymi, zawsze dobrze jest przypomnieć takiej osobie, że ciąży na niej pewna odpowiedzialność [– odpowiedzialność za swoje wybory], a z drugiej strony posiada właśnie możliwość wyboru. Oczywiście z tym wiąże się również konieczność podejmowania decyzji, a bardzo często ludziom cierpiącym na zaburzenia psychiczno-umysłowe właśnie podejmowanie decyzji sprawia mnóstwo trudności. Rozwija się wtedy u nich wielka potrzeba uzyskania potwierdzenia i dlatego tacy ludzie zawsze pytają innych o zdanie i w ten sposób otrzymują rozmaite porady. W końcu decydują się podążyć za jakimiś zaleceniami, ale wtedy wypełniają tylko cudzy program, a nie własny. Nagle może się okazać, że – zamiast własnego życia – przez cały czas doświadczali tylko kolejnych prób, jak działają pomysły na życie, zaczerpnięte od innych ludzi. Już samo odkrycie tego faktu jest również bardzo irytujące [ i choć stanowi pierwszy krok do wyzdrowienia, na początku może pozornie zwiększyć panujące już w umyśle pomieszanie].
Czy istnieje jakaś różnica w działaniu pomiędzy ziołami a minerałami, stosowanymi w leczeniu zaburzeń lękowych oraz innych chorób psychicznych?
Tak, istnieje pewna różnica, albo inaczej specyfika działania. Minerały znane są głównie z posiadania dwóch charakterystycznych cech: po pierwsze działają ściągająco [łac. adstringens], po drugie są z natury ciężkie, dzięki czemu potrafią stłumić wznoszący się [wewnętrzny] Wiatr. Wiele minerałów odnajdujemy właśnie w grupie ziół ściągających, jak np. mu li [łac. Concha Ostreae, muszla ostrygi] czy long gu [łac. Os Draconis, tzw. „kości smoka”, a w rzeczywistości skamieniałe kości ssaków, dawniej też dinozaurów]. Na przykład, w przypadkach zaburzeń umysłowych, które wywołują problemy ze snem, stosuje się – jak się domyślasz, niełatwe do zdobycia – kości smoka, czyli long gu, a w poważniejszych przypadkach stosuje się long chi, czyli zęby smoka [łac. Dens Draconis], które pewnie jeszcze trudniej zdobyć [podobnie jak w przypadku kości smoka, zęby smoka to skamieniałe zęby różnych zwierząt], a które słyną z przywracania spokoju umysłu. W różnych podręcznikach możemy przeczytać, że minerały te „uspokajają umysł”, ale co to tak naprawdę znaczy? W rzeczywistości za tymi słowami kryje się złożony i rozległy obraz.
Czasami potrzebujemy wykorzystania właściwości pewnych ziół, które także pełnią ważną rolę w leczeniu zaburzeń umysłowych. Chorobom umysłowym bardzo często towarzyszy [wzorzec patologicznego procesu powstawania] Toksycznego Ognia, będziemy więc stosować także zioła usuwające Toksyczny Ogień, które są często składnikami odzwierzęcymi [i co ciekawe, czasem same są mniej lub bardziej toksyczne] jak np. quan xie, czyli skorpion [łac. Buthus Martensi]. W przeważającej liczbie przypadków możemy stwierdzić także obecność wzorca rozwoju Śluzu, z pewnością będziemy więc używać ziół usuwających Śluz – zawsze kiedy chcemy przywrócić przejrzystą świadomość, musimy przede wszystkim pozbyć się zalegającego Śluzu. Według obserwacji TMC, w tej samej chwili, w której dochodzi do zaburzenia prawidłowych funkcji organizmu, jednocześnie rozpoczyna się proces wytwarzania Śluzu, a jeśli zaburzenie to trwa dosyć długo, wtedy zazwyczaj obecność Śluzu odpowiada za pojawienie się głównych problemów zdrowotnych. W leczeniu zaburzeń umysłowych stosuje się także zioła, które – podobnie do minerałów – posiadają zdolność tłumienia, czy też zawracania wznoszącego się Wiatru. Zwykle są to bardzo odżywcze zioła, ze swej natury bardzo ciężkie i tłuste, dzięki czemu działają uspokajająco. Z podobnego powodu ludzie, którzy cierpią na nasilony niepokój i rozdrażnienie, lubią czasem jeść czekoladę albo tłuste mięso, czy też innego rodzaju tłuste i ciężkostrawne pożywienie, ponieważ ono także tłumi nękający ich Wiatr – niestety na dłuższą metę pożywienie to zwiększa także ilość Śluzu, [który jest przecież główną przyczyną ich problemów]. Na tym przykładzie można zobaczyć, że czasami nasze potrzeby bardziej odzwierciedlają chęć pewnego rodzaju kompensacji, aniżeli prawdziwie lecznicze postępowanie, które polegałoby na wybraniu właściwej rzeczy we właściwym czasie, co dzięki potencjałowi swego instynktu dobrze potrafi tylko zdrowe ciało.
Jaka jest Pana opinia na temat psychoterapii?
Psychoterapia jest bardzo ważna, ale chciałbym zauważyć, że nie można leczyć wyłącznie samej psychiki, ponieważ coś takiego, [jak wydzielona od reszty istnienia człowieka psychika] faktycznie nie istnieje. Gdzie bowiem znajduje się narząd psychiki i jaki to narząd? Czym lub kim on jest? Mówi się, że istnieje świadomość i podświadomość – tego rodzaju pojęcia zostały wypracowane i są stosowane w psychologii i psychoterapii. Jednak dla nas, praktykujacych TMC, podświadomość to tylko pewien aspekt umysłu, związany z elementem Drzewa, nazywany Hun. Nie stosujemy więc tego rodzaju uporządkowania, które wykorzystuje psychologia. Kiedy wykładam TMC dla psychoterapeutów, wtedy podaję im dokładnie te same wyjaśnienia, które właśnie przedstawiłem tobie. Tak samo zawsze zalecam im, żeby dokładnie obserwowali objawy i oznaki zaburzeń u swoich pacjentów oraz żeby posługując się cyklem odżywczym i kontrolnym – stosownie do tego, który narząd czy element został przede wszystkim zaatakowany – odkryli taki rodzaj terapii, który dokładnie pasuje do zdiagnozowanego uprzednio problemu.
Pozostając przy przykładzie lęku, w czasie rozmowy terapeutycznej bardzo ważne jest, żeby dodać pacjentowi odwagi do [zbierania nowych doświadczeń, żeby roztoczyć przed nim kuszącą perspektywę] przyszłości. Trzeba zachęcić go, żeby zaczął stawiać w jej kierunku nawet małe kroczki. Nie musi od razu robić wielkiego skoku – wystarczy iść bardzo powoli, stopniowo, krok za krokiem, ale wytrwale. Tego rodzaju porady przekazujemy pacjentowi podczas terapii, [jak widać, wiążą się one z otwarciem na przyszłość, czyli z elementem Metalu]. Jako terapeuci, my również zachowujemy się w charakterystyczny dla Metalu sposób: jesteśmy precyzyjni, wyraźnie przedstawiamy, o co nam chodzi, dajemy pacjentowi pewne „zadanie domowe” i dopiero wtedy zgodzimy się, żeby ponownie wrócił do nas jako pacjent, kiedy już je wykona. Oczywiście pacjenci z problemem lęku zwykle toną w morzu rozmaitych wątpliwości – wtedy terapeuta, wykorzystujący cechy Metalu, mówiąc w przenośni: „wyciąga swój miecz” i natychmiast rozprawia się z wszelkimi oznakami niepewności u pacjenta. Może wtedy na przykład powiedzieć: „Nie ma tu żadnego problemu, bo wiesz, twoje wątpliwości nie są aż tak ważne. Po prostu idź, musisz iść naprzód”. W terapii można więc wykorzystywać różne typy zachowania. Oczywiście w przypadku innego pacjenta, terapeuta powinien także odpowiednio zmienić swoje zachowanie, [dostosowując je do konkretnego przypadku, a wtedy może zastosować cechy związane także z jakimś innym niż Metal elementem]. Tego rodzaju terapia przynosi doskonałe rezultaty.
Niestety bardzo często podczas psychoterapii dzieje się coś, czemu całkowicie się sprzeciwiam: pacjent przychodzi z jakimś problemem i zaczynacie o tym rozmawiać. Oznacza to, że całą energię inwestuje się w problem, a takie postępowanie tylko go umacnia! Według mnie psychoterapia nie polega na rozmawianiu o problemach, samo gadanie to nie terapia. Natomiast bardzo ważne jest to, że wszystko, co wydarza się podczas psychoterapii, powinno doprowadzić pacjenta do podjęcia nowych wyzwań, do zbierania nowych, świeżych doświadczeń i wrażeń, zupełnie innych niż te, których dotychczas doznawał. Jeżeli nie uzyskamy takiego rezultatu, nasze działania nie powinny nosić miana psychoterapii. Otworzenie pacjenta na nowe doświadczenia jest bardzo ważnym aspektem udzielanej przez nas pomocy, ponieważ pacjenci zazwyczaj znajdują się w pewnym zastoju, musimy więc ich w jakiś sposób poruszyć. Oni sami także powinni „ruszyć do przodu”, to znaczy, że coś nowego w końcu powinno zacząć się dziać w ich życiu. Jeśli tylko rozmawiacie, ciągle rozmawiacie, czasami przynosi to jedynie taki skutek, że ludzie potrafią jeszcze lepiej wyjaśnić, na czym polegają ich problemy. Ale jeśli nawet świetnie potrafisz opisać swój problem, to czy dzięki temu zostanie on rozwiązany? Studiowanie TMC może być więc bardzo pomocne także dla psychoterapeutów. Spośród nich miałem już wielu studentów, którzy później opowiadali mi, jak wielką korzyść przyniosło im wysłuchanie tych wykładów. Oczywiście zawsze, kiedy nauczam, staram się przekazywać wiedzę na wszystkich poziomach. Nie uczę jedynie, jak wyleczyć ciało fizyczne, ale także mówię dużo na temat emocji, pamięci i wspomnień. Mówię też o prawdziwej naturze umysłu – cokolwiek jest rozumiane pod tym pojęciem – ale tego rodzaju nauki mogę przekazywać jedynie dzięki temu, że sam otrzymałem je wcześniej od moich buddyjskich nauczycieli. Ponieważ jedynie w buddyzmie tybetańskim poznałem obszerną wiedzę na temat prawdziwej natury umysłu i stąd właśnie czerpię informacje, w jaki sposób rozwinąć, albo raczej przypomnieć sobie swoją czystość, [swoją wewnętrzną przejrzystość]. Podczas moich wykładów także duże znaczenie przykładam do przedstawienia źródeł przekazywanych wiadomości, na przykład wiedza zawarta w TMCh opiera się przede wszystkim na księdze I Cing. To starożytne dzieło zwane jest też „Księgą Przemian”, a medycyna chińska głównie zajmuje się właśnie zmianami, procesami, rozwojem – TMCh jest w tym bardzo dobra, to jej szczególna cecha i zarazem wielki potencjał.
Kiedy przyjrzymy się starożytnym tradycjom okazuje się, że w dawnych czasach, kiedy ktoś chciał zostać lekarzem, musiał studiować filozofię i poświęcić pewien czas na medytację, aby naprawdę zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Oczywiście dosyć łatwo jest zrozumieć, że problemy umysłowe możemy leczyć u innych wyłącznie wtedy, kiedy sami ich nie posiadamy, ponieważ już sobie z nimi poradziliśmy, i mamy przejrzysty umysł, dzięki któremu umiemy wyraźnie dostrzec, na czym dany problem polega. Inaczej nie będziemy potrafili leczyć zaburzeń psychicznych czy umysłowych, ponieważ są to bardzo skomplikowane przypadki. Właśnie dlatego uważam, że jeśli ktoś chce zostać dobrym lekarzem, albo jakkolwiek inaczej siebie nazywa, bardzo ważne jest [oprócz zdobywania medycznej wiedzy], żeby wiele wysiłku włożył w proces własnego duchowego rozwoju. Praca nad sobą sprawia, że jesteśmy coraz bardziej uważni i świadomi, dzięki czemu stajemy się skuteczniejsi: nasza diagnoza staje się coraz dokładniejsza, a nasze zrozumienie głębsze i pełniejsze.
Wiadomo na przykład, jak ważne jest, aby pacjent ufał lekarzowi i polegał na nim – ale jak do tego dochodzi? W rozwinięciu się zaufania bardzo pomaga wiara pacjenta, że to, co dla niego zrobimy, rzeczywiście mu pomoże. Pacjent jest przekonany, że dobrze pojmujemy jego stan i potrafimy znaleźć rozwiązanie dla jego problemów. Bardzo ważne jest również to, że czuje się on rozumiany i szanowany właśnie taki, jakim jest – ze wszystkimi swoimi cechami i problemami. Dopiero w takiej atmosferze może się otworzyć i rozluźnić, a to jest podstawa dla uspokojenia i zaufania. Od czasu do czasu przyjmuję chorych w Nepalu, w abulatoryjnej, darmowej klinice , a praca ta stanowi dla mnie duże wyzwanie, ponieważ nie mogę porozmawiać z pacjentami – nie znam przecież języka nepalskiego, posługuję się tylko niedoskonałym angielskim. Jednak nawet tam, w Kathmandu, ludzie natychmiast mi ufają i zdają się na mnie. Oczywiście w dużej mierze dzieje się tak, ponieważ samo leczenie przynosi dobre rezultaty. I tak stopniowo się to rozwija. Plotka o tym, że przyjechał ktoś, kto całkiem nieźle leczy, rozchodzi się bardzo szybko i nagle okazuje się, że każdego dnia pojawia się coraz więcej pacjentów. Czasami jest ich aż tak wielu, że nie jesteśmy w stanie wszystkich przyjąć.
Odnosząc się do naszego głównego tematu, czyli zaburzeń umysłowych, warto zauważyć, że ciekawie wypada porównanie pacjentów, których spotykamy tam na Wschodzie, w Nepalu, z pacjentami na Zachodzie. Dzielące ich różnice mogłem dostrzec na podstawie własnego, wieloletniego doświadczenia. Darmowa klinika w Nepalu swoją działalność opiera na darowiznach, co oznacza, że czasami czegoś nam brakuje, szczególnie dotyczy to ziół. Na szczęście, sytuacje takie odchodzą już w przeszłość, ponieważ teraz jest o wiele lepiej. Spotykasz tam ludzi, którzy są naprawdę poważnie chorzy, ale niestety zabrakło właśnie zioła, które w tej sytuacji byłoby najlepsze, najskuteczniejsze. Zamiast niego, bierzesz więc jakieś inne zioło, należące do tej samej grupy. Kilka dni później pacjent wraca do kontroli i widać, że czuje się całkiem dobrze. Z kolei tu, na Zachodzie, leczysz pacjenta, który cierpi na pewien problem, a masz aż trzy różne zioła, każde doskonale pasujące do tego przypadku. Będąc szczodrym, jakim z natury jesteś, dajesz mu wszystkie trzy naraz. Niestety, uzyskane rezultaty są tu nieporównywalnie gorsze. Na tym przykładzie można zauważyć, jak bardzo w naszym społeczeństwie stres i problemy psychiczno-umysłowe rzeczywiście wpływają na stan naszego fizycznego ciała. Na tym właśnie polega problem i dlaczego tutaj leczenie jest o wiele trudniejsze, niż w Nepalu, gdzie ludzie po prostu chorują na poziomie fizycznym i wystarczy dać im cokolwiek, aby ich stan zaczął poprawiać się z prędkością rakiety kosmicznej.
Podobne porównanie możemy uczynić na podstawie obserwowanego u pacjentów obrazu języka. [Jak wiadomo, oglądanie języka i oczywiście odpowiednia interpretacja jego wyglądu stanowi istotną część diagnozy w TMC.] W Nepalu ludzie mają języki [tak zsiniałe, że aż] niebieskie, jest na nich pełno rys i pęknięć oraz innych oznak, których nigdy nie widywałeś tutaj na Zachodzie. Czasami dziwisz się nawet, że ludzie ci w ogóle jeszcze żyją i nadal poruszają się o własnych siłach. Nieraz wydaje się, że wcale tak bardzo nie cierpią, ponieważ ciagle jeszcze w różnych sytuacjach potrafią się śmiać. Z kolei na Zachodzie, kiedy ogląda się języki pacjentów, nie dostrzegamy tylu rys i innych oznak poważnego niedoboru. A kiedy rozejrzymy się wokół – szczególnie żyjąc w otoczeniu takim, jak tutaj, w Europie – okazuje się, że tu niczego nie brakuje. Wydaje się więc, że niedobór nie stanowi u nas problemu, tylko nadmiar – a czego? – nadmiar myślenia! Ludzie w Nepalu, jak się zdaje, nie myślą tak wiele jak my, a dzięki temu nawet poważne choroby nie sprawiają im tylu problemów. A przecież odczytując obraz ich języków z łatwością można sobie wyobrazić, że ludzie ci z pewnością odczuwają nieznośny ból, więc powinni bardzo cierpieć. U nas na Zachodzie nie spotkamy takich pacjentów w opiece ambulatoryjnej – musielibyśmy poszukać ich na stacjonarnych oddziałach szpitalnych, czasem nawet w szpitalach dla umysłowo chorych, ale i tak „nasi” pacjenci będą się bardzo od nich różnić.
Od razu chcę wyjaśnić pewną kwestię, żeby nie prowokować żadnych nieporozumień. Zupełnie nie chodzi tutaj o to, żeby wykazać, iż Azjaci są w jakiś sposób lepsi od ludzi Zachodu. Chciałem tylko przez te porównania zwrócić uwagę, w jaki sposób środowisko zewnętrzne może wpływać na jednostkę – jak wielkie znaczenie może mieć kultura, edukacja, zwyczajowy sposób zachowania i sposób myślenia. Jeśli patrzymy na to z tej perpektywy, bardzo łatwo można dostrzec dzielące nas różnice. Jednak czy coś jest dobre, czy złe, to powinniśmy badać dopiero na podstawie uzyskiwanych rezultatów. Dobre rzeczy przynoszą dobre owoce.
Myślę, że na tym można zakończyć już te rozważania. Teraz powinno być już dla wszystkich jasne, że wiedzę, którą sam staram się praktykować i przekazywać innym, opieram na naukach, które otrzymałem kiedyś od moich nauczycieli. Byli to zarazem chińscy mistrzowie TMC, jak i buddyjscy nauczyciele duchowi. Mój sposób leczenia stanowi połączenie obu tych tradycji. Temat, który właśnie omówiłem, jest bardzo ważny i mam nadzieję, że czytelnicy wyniosą z tych wyjaśnień prawdziwą korzyść. Starałem się też przybliżyć, na czym polega holistyczna perspektywa TMC. Oczywiście, żeby dogłębnie przestudiować ogrom zawartej w chińskiej medycynie wiedzy, trzeba poświęcić temu mnóstwo czasu. Ja sam poświęciłem na to dopiero około dwudziestu lat swojego życia, ale to tak fascynująca dziedzina, że chyba już nigdy nie przestanę się jej uczyć…
Rozmowę przeprowadził Mirosław Mazur (Zwierciadło Medycyny, www.chinmed.com)
Tłumaczenie i redakcja: Iwana Zagroba
Iwana Zagroba – dietetyk TMCH, tłumacz kursów i materiałów pomocniczych do kursów TMCh
Wszystkie przypisy i wtrącenia w tekście, umieszczone w nawiasach kwadratowych, pochodzą od redakcji Zwierciadło Medycyny, www.chinmed.com. Tekst dodany od redakcji pochodzi z materiałów własnych – został zaczerpnięty z innych publicznych wypowiedzi Matthiasa Hunecke.